
Dziś dzieciaki zajadają się kebabem i hamburgerami, za to my dzieci PRL-u wyrośliśmy na kromkach chleba moczonych w jajku z dodatkiem mleka smażonych na maśle, zwanych dziś ładnie Tostami francuskimi. I nikt w tej szaro – burej PRL-owskiej rzeczywistości nie zdawał sobie sprawy z tego, że zajada się międzynarodowym daniem, które korzeniami sięga czasów antycznych, bo grzanki z pieczywa przygotowywali już starożytni rzymianie. Jak pisze Apicjusz (Apicius), któremu przypisuje się autorstwo pierwszej rzymskiej książki kulinarnej O sztuce kulinarnej. Ksiąg dziesięć – (…) pszenne chlebki przełamiesz na pół, usuniesz z nich skórkę i podzielisz na większe kawałki. Namoczysz w mleku, usmażysz w oliwie, polejesz miodem i podasz. Co świadczy o tym, że już w tym czasie przygotowywano pierwowzór znanych nam dziś tostów francuskich.
W XV wiecznej niemieckiej książce kucharskiej twórczości Sabiny Welserin pojawia się wzmianka o daniu Arme Ritter, czyli Biedni rycerze. I jest to nic innego, jak dobrze nam znany czerstwy chleb moczony w jajku i smażony na tłuszczu. Jedna z historii sugeruje, że tą potrawą zajadali się biedni rycerze, którzy, żeby nie marnować żywności, w ten sposób mogli wykorzystywać resztki chleba. Inna teoria sugeruje, że Arme Ritter mogą mieć swoje korzenie w kuchni klasztornej, gdzie mnisi przyrządzali posiłki na podstawie dostępnych składników, w tym starego chleba. Potrawa mogła więc powstać jako ekonomiczne i sycące rozwiązanie.
Choć nazwa French toast może sugerować francuskie pochodzenie, to w rzeczywistości Anglicy są twórcami tej nazwy i prawdopodobnie jest wynikiem błędu fonetycznego z języka pierwszych angielskich osadników ameryki północnej, gdyż czasownik to fry oznaczający smażenie prawdopodobnie ewoluował do słowa french. Jeszcze inni doszukują się tu angielskiej ironii, która miała proste danie podnieść do rangi francuskich salonów, bo jak historia długa, tak stosunki angielsko-francuskie od zawsze polegały na wbijaniu sobie na wzajem przysłowiowej szpili.
Dziś niemal na każdej szerokości geograficznej smaży się pieczywo obtoczone w jajku, a jedynie nazwa, oraz dodatki mogą sugerować o unikalności tego dania. Tak więc Brazylijczycy serwują słodkie Rabanadas, Francuzi Pain perdu, Grecy Avgofetes, Gruzini wytrawne Kikliko, a Polacy nie gęsi i serwują Chleb w jajku zwany również Jajochlebkiem. Te wszystkie przytoczone przeze mnie nazwy są jedynie kroplą w morzu, bo jak już wspominałam chyba nie ma takiego rejonu na mapie, który by tego nie robił.
Jeśli jakimś cudem nigdy nie próbowałaś/eś tego pysznego dania, to zapraszam poniżej po przepis na słodką wersję tostów z syropem klonowym i owocami jagodowymi, które idealnie balansują słodycz.

SKŁADNIKI
porcja dla 1 osoby
- 3 – 4 kromki czerstwego jasnego pieczywa (ja użyłam chałki z tego przepisu)
- 1 jajko L
- 2 – 3 łyżki mleka krowiego lub śmietanki
- 2 – 3 łyżki tłuszczu do smażenia (masło lub masło klarowane)
Dodatki
- Ulubione świeże owoce (jagody, borówki amerykańskie, truskawki, maliny, poziomki, fileciki z pomarańczy, itp.)
- Syrop klonowy, cukier puder, ksylitol, syrop z agawy (do wyboru)
Przydatne narzędzia
- miska
- patelnia
- łopatka do przewracania tostów
- ręcznik papierowy
SPOSÓB PRZYGOTOWANIA
- Rozgrzej masło na patelni na średniej mocy palnika. Uważaj, żeby się nie przypaliło.
- W misce roztrzep jajko z dodatkiem mleka i maczając w nim kromki z obydwu stron smaż na maśle do złotego koloru.
- Usmażone tosty odsącz z nadmiaru tłuszczu na ręczniku papierowym i serwuj z syropem klonowym oraz ulubionymi owocami.
