Śledzie po kaszubsku

Nie wyobrażam sobie Świąt Bożego Narodzenia bez Śledzia po kaszubsku. To danie jest dla mnie synonimem beztroskiego dzieciństwa, które dano mi doświadczyć. Ale nie myślcie sobie, że było tak cukierkowo. Np. co roku na początku grudnia przeżywałam horror, którego nie wymyśliłby sam Alfred Hitchcock. Już tłumaczę o co chodzi.

W latach osiemdziesiątych choinkę ubierało się tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, w co bardziej liberalnych domach pozwalano sobie na to już w połowie grudnia, ale też były takie domy jak mój, gdzie choinka pojawiała się na początku miesiąca. Ale gdzie tu horror, zapytacie? Otóż największe dramaty rozgrywały się w moim sercu, ponieważ rodzicielka po przyniesieniu sztucznej choinki z piwnicy KAZAŁA MI CZEKAĆ Z UBIERANIEM CHOINKI DO NASTĘPNEGO DNIA, tłumacząc to tym, że drzewko musi się rozłożyć i złapać temperaturę pokojową!!! Do tej pory nie wiem o co chodziło mojej rodzicielce z tym czekaniem, ale to były coroczne najdłuższe 24 godziny w moim życiu, więc kiedy już można było zawiesić lampki i ozdoby choinkowe, wieńcząc dzieło lametą, byłam najszczęśliwszym dzieciakiem w mieście. Od momentu, kiedy choinka stawała w pokoju ja dosłownie pod nią żyłam. Bawiłam się, odrabiałam lekcje i jadłam śledzie po kaszubsku.

Pomimo upływu lat nadal największą radość na święta sprawia mi ubieranie choinki, oraz Śledzie po kaszubsku, które robione raz do roku na wigilię przywołują w pamięci grudniowe wieczory spędzane pod choinką.

SKŁADNIKI

  • 6 filetów śledziowych a’la matjas
  • mleko (opcjonalnie)
  • 2 łyżki oliwy z oliwek lub oleju roślinnego
  • 1 duża cebula czerwona
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 3 łyżki passaty pomidorowej lub rozdrobnionych pomidorów
  • garść rodzynek
  • 2 – 3 ogórki kiszone
  • sok z 0,5 cytryny
  • 1 łyżeczka majeranku
  • 1/4 łyżeczki kuminu rzymskiego
  • sól, pieprz do smaku
  • 1 łyżeczka cukru
  • parę łyżek wody (opcjonalnie)
  • 3 liście laurowe
  • parę ziarenek pieprzu czarnego
  • parę gałązek świeżego rozmarynu
  • olej rzepakowy do zalania gotowych śledzi
  • 6 wykałaczek
  • słoik 1 litrowy lub inne naczynie ze szczelnym zamknięciem

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA

  1. Jeśli śledzie będą bardzo słone zalej je mlekiem i odstaw na 2 – 3 godziny do lodówki. Po tym czasie osusz je dokładnie ręcznikiem papierowym. Jeśli nie będą za słone pomiń ten etap.
  2. W międzyczasie przygotuj nadzienie do śledzi. Pokrój czerwoną cebulę w piórka, kiszone ogórki w małą kostkę, zaś liście laurowe i kulki pieprzu podpraż na patelni, żeby uaktywnić w mich olejki eteryczne. Następnie na patelni rozgrzej 2 łyżki oleju i zeszklij na nim cebulę. Kiedy cebula stanie się przeźroczysta dodaj do niej passatę pomidorową, koncentrat, sok z cytryny, majeranek, szczyptę soli i pieprzu i kumin. Wymieszaj wszystko i jeśli jest taka potrzeba dodaj parę łyżek wody. Teraz dodaj rodzynki i ogórki kiszone i podduś wszystko przez moment na patelni. Na koniec spróbuj sosu i dodaj cukier a w razie potrzeby więcej soku z cytryny. Gotowy sos odstaw do przestudzenia.
  3. Na płasko rozłóż filety śledziowe i na każdego wyłóż po kopiastej łyżce przestudzonego sosu. Delikatnie zwiń każdy z filetów i zabezpiecz przebijając przez środek wykałaczką*. Ułóż rulony śledziowe z nadzieniem w słoiku lub innym naczyniu i powtykaj pomiędzy nimi liście laurowe, ziarenka pieprzu i świeży rozmaryn. Zalej wszystko olejem rzepakowym, tak, żeby olej przykrył śledzie i zamknij szczelnie pojemnik. Śledzie wstaw do lodówki na minimum 48 godzin.
  4. Śledzie serwuj z chlebem na zakwasie, a najbardziej będzie pasował do nich Chleb bałtycki

Smacznego!

* Jeśli wykałaczki będą za długie, to obetnij nadmiar nożyczkami kuchennymi.